Zapraszam na mój nowy blog - Przebudzenie
Mam w głowie zarys opowiadania, mniej więcej wiem, jak będzie ono wyglądać, ale na razie mam poukładany tylko plan wydarzeń, na dodatek nie szczegółowy :)
Z pozdrowieniami - atomowkawilk ;)
niedziela, 3 listopada 2013
sobota, 2 listopada 2013
Nic nie pomoże, jeśli Ty nie pomożesz miłości
1 sierpnia 2014 rok
Razem ze Zbyszkiem i Igą mieszkamy w w pięknym polskim mieście - Krynicy Morskiej. Okazało się, że Zibi nie zarezerwował hotelu, tylko wynajął nam domek letniskowy. Ucieszyłam się, bo możemy spędzić troszkę czasu w trójkę, z dala od innych Jesteśmy w drodze na plażę. ZB9 trzyma na jednej ręce Iguśkę, a w drugiej ściska moją dłoń. Po chwili Bartman zatrzymuje się i stawia małą na gorącym piasku.
-Tam? - Igusia pokazuje paluszkiem na morze.
-Za chwilę pójdziemy - odpowiadam jej.
Rozkładam koc i siadam na nim. Rozbieram Igę i gdy córcia zostaje w samych majteczkach smaruję ją kremem, który ma ją ochronić przed słońcem.
-Dziemy? - mała ciągnie mnie w stronę morza.
-Idziesz z nami? - pytam Zbyszka.
-Za chwilę. A Ty masz zamiar się kąpać?
-Nie. Będę z nią przy samym brzegu. Tylko zamoczę nogi.
Zibi od czasu ślubu stał się nadopiekuńczy. Nie pozwala mi sprzątać, wykonywać najłatwiejszych prac domowych, cały dnie mam spędzać odpoczywając. Tak samo zresztą było, gdy byłam po raz pierwszy w ciąży.
19 października 2014 rok
-Spokojnie, wszystko będzie dobrze. Przy następnym skurczu z całej siły Dorotko.
Od 4 godzin leżę na porodówce i wylewam siódme poty, aby moja mała kruszynka mogła wyjść na świat. Na sali jest ze mną Zbyszek, a na korytarzu czekają na nas siatkarze Asseco Resovii. Po wygranym meczu o Superpuchar dostałam skurczy. Rodzice Bartmana zabrali Igę do domu, a my pojechaliśmy do szpitala. Nie wiem jakim cudem wpuszczono na oddział 5 siatkarzy (Igła, Achrem, Veres, Schops, Drzyzga), 4 siatkarki (moja siostra była ze mną na meczu razem z Izą Bełcik, Charlotte Leys i Rachel Rourke) oraz kilka osób ze sztabu szkoleniowego obydwu drużyn.
Pół godziny później słyszę płacz dziecka. Po chwili pielęgniarka kładzie mi na piersi malutką istotkę o zielonych oczach i czarnej czuprynie. Od razu można zobaczyć do kogo mały Bartman jest podobny. Niestety, znowu muszę przeboleć, że nasze kolejne dziecko będzie podobne do ojca.
-Jak będzie się nazywać? - pyta Fabian, gdy leżę już w sali, a moja kruszynka usypia u tatusia na rękach.
-Lena Liliana.
-Dobrze wiedzieć - mruknął Zibi.
-Coś Ci się nie podoba? - spojrzałam na niego.
-Dlaczego to Ty zawsze wymyślasz imiona?
-Bo znając Ciebie to skrzywdził byś naszą córkę jakąś Krystyną albo Marleną.
-Przesadzasz.
-Ja przez 9 miesięcy dźwigałam ją pod sercem, ja rodziłam prawie 5 godzin, więc coś mi się należy.
-Dobrze, już nie złość się - mówi i całuje mnie w skroń.
10 lutego 2015 rok
Wracam z Igą od dentysty. Pierwsza wizyta u stomatologa w życiu Iguśki. Dziś po raz pierwszy ZB9 został sam z Lenką. Igusia strasznie się cieszyła, gdy Zbyszek przywiózł ją do szpitala dzień po porodzie. Bardziej była zainteresowana malutką siostrzyczką niż mamusią, bez której nigdy nie może usnąć. Wchodzimy do mieszkania. W progu wita nas Bobik, który z radości merda ogonem.
-Zbyszek, wszystko w porządku? Poradziłeś sobie? - mówię wchodząc do salonu. - A gdzie Lena? Miałeś ją pilnować, a nie grać w durne gry!
Zibi leży wyłożony na kanapie i trzepie w jakąś grę. Zapewne którąś część Call of Duty.
-Cicho! Nie krzycz! Dopiero usnęła!
Podchodzę bliżej i widzę taki oto obrazek. Mała smacznie śpi na klatce Bartmana. Chwilę później przybiega do nas Iga. Wchodzi na kanapę i kładzie się obok niego, a główkę kładzie obok Lenki, na jego klatce piersiowej. ZB9 obejmuje ją ramieniem i kontynuuje grę.
-Mysza - włącza stop i patrzy na mnie - To dzisiejsze tacierzyństwo mnie wykończyło. Bądź dobrą żoną i zrób nam kanapki - wyszczerza się. Wzdycham i chcę iść do kuchni. - Poczekaj! Chodź tu.
Podchodzę i nachylam się nad nim. Całuje mnie w usta, co nie podoba się Igusi i komentuje to słowem "fuuuuj".
Szczerze? W pewnym momencie już nie wierzyłam, że dostanę drugą szansę od losu. Jednak miłość zwyciężyła. Zbyszek mi wybaczył, oświadczył się, został moim mężem, a później po raz drugi tatusiem. W tym momencie, ja - Dorota - chciałabym Wam życzyć, abyście nigdy się nie poddawały. Mam nadzieję, że Wy tak, jak ja znajdziecie kogoś kto Was pokocha. Tylko nie zniszczcie tego. Bo... nic nie pomoże jeżeli Wy nie pomożecie miłości.
Razem ze Zbyszkiem i Igą mieszkamy w w pięknym polskim mieście - Krynicy Morskiej. Okazało się, że Zibi nie zarezerwował hotelu, tylko wynajął nam domek letniskowy. Ucieszyłam się, bo możemy spędzić troszkę czasu w trójkę, z dala od innych Jesteśmy w drodze na plażę. ZB9 trzyma na jednej ręce Iguśkę, a w drugiej ściska moją dłoń. Po chwili Bartman zatrzymuje się i stawia małą na gorącym piasku.
-Tam? - Igusia pokazuje paluszkiem na morze.
-Za chwilę pójdziemy - odpowiadam jej.
Rozkładam koc i siadam na nim. Rozbieram Igę i gdy córcia zostaje w samych majteczkach smaruję ją kremem, który ma ją ochronić przed słońcem.
-Dziemy? - mała ciągnie mnie w stronę morza.
-Idziesz z nami? - pytam Zbyszka.
-Za chwilę. A Ty masz zamiar się kąpać?
-Nie. Będę z nią przy samym brzegu. Tylko zamoczę nogi.
Zibi od czasu ślubu stał się nadopiekuńczy. Nie pozwala mi sprzątać, wykonywać najłatwiejszych prac domowych, cały dnie mam spędzać odpoczywając. Tak samo zresztą było, gdy byłam po raz pierwszy w ciąży.
19 października 2014 rok
-Spokojnie, wszystko będzie dobrze. Przy następnym skurczu z całej siły Dorotko.
Od 4 godzin leżę na porodówce i wylewam siódme poty, aby moja mała kruszynka mogła wyjść na świat. Na sali jest ze mną Zbyszek, a na korytarzu czekają na nas siatkarze Asseco Resovii. Po wygranym meczu o Superpuchar dostałam skurczy. Rodzice Bartmana zabrali Igę do domu, a my pojechaliśmy do szpitala. Nie wiem jakim cudem wpuszczono na oddział 5 siatkarzy (Igła, Achrem, Veres, Schops, Drzyzga), 4 siatkarki (moja siostra była ze mną na meczu razem z Izą Bełcik, Charlotte Leys i Rachel Rourke) oraz kilka osób ze sztabu szkoleniowego obydwu drużyn.
Pół godziny później słyszę płacz dziecka. Po chwili pielęgniarka kładzie mi na piersi malutką istotkę o zielonych oczach i czarnej czuprynie. Od razu można zobaczyć do kogo mały Bartman jest podobny. Niestety, znowu muszę przeboleć, że nasze kolejne dziecko będzie podobne do ojca.
-Jak będzie się nazywać? - pyta Fabian, gdy leżę już w sali, a moja kruszynka usypia u tatusia na rękach.
-Lena Liliana.
-Dobrze wiedzieć - mruknął Zibi.
-Coś Ci się nie podoba? - spojrzałam na niego.
-Dlaczego to Ty zawsze wymyślasz imiona?
-Bo znając Ciebie to skrzywdził byś naszą córkę jakąś Krystyną albo Marleną.
-Przesadzasz.
-Ja przez 9 miesięcy dźwigałam ją pod sercem, ja rodziłam prawie 5 godzin, więc coś mi się należy.
-Dobrze, już nie złość się - mówi i całuje mnie w skroń.
10 lutego 2015 rok
Wracam z Igą od dentysty. Pierwsza wizyta u stomatologa w życiu Iguśki. Dziś po raz pierwszy ZB9 został sam z Lenką. Igusia strasznie się cieszyła, gdy Zbyszek przywiózł ją do szpitala dzień po porodzie. Bardziej była zainteresowana malutką siostrzyczką niż mamusią, bez której nigdy nie może usnąć. Wchodzimy do mieszkania. W progu wita nas Bobik, który z radości merda ogonem.
-Zbyszek, wszystko w porządku? Poradziłeś sobie? - mówię wchodząc do salonu. - A gdzie Lena? Miałeś ją pilnować, a nie grać w durne gry!
Zibi leży wyłożony na kanapie i trzepie w jakąś grę. Zapewne którąś część Call of Duty.
-Cicho! Nie krzycz! Dopiero usnęła!
Podchodzę bliżej i widzę taki oto obrazek. Mała smacznie śpi na klatce Bartmana. Chwilę później przybiega do nas Iga. Wchodzi na kanapę i kładzie się obok niego, a główkę kładzie obok Lenki, na jego klatce piersiowej. ZB9 obejmuje ją ramieniem i kontynuuje grę.
-Mysza - włącza stop i patrzy na mnie - To dzisiejsze tacierzyństwo mnie wykończyło. Bądź dobrą żoną i zrób nam kanapki - wyszczerza się. Wzdycham i chcę iść do kuchni. - Poczekaj! Chodź tu.
Podchodzę i nachylam się nad nim. Całuje mnie w usta, co nie podoba się Igusi i komentuje to słowem "fuuuuj".
Szczerze? W pewnym momencie już nie wierzyłam, że dostanę drugą szansę od losu. Jednak miłość zwyciężyła. Zbyszek mi wybaczył, oświadczył się, został moim mężem, a później po raz drugi tatusiem. W tym momencie, ja - Dorota - chciałabym Wam życzyć, abyście nigdy się nie poddawały. Mam nadzieję, że Wy tak, jak ja znajdziecie kogoś kto Was pokocha. Tylko nie zniszczcie tego. Bo... nic nie pomoże jeżeli Wy nie pomożecie miłości.
__________________
Trudno mi jest to napisać, ale już się tu nie spotkamy :(
Miałam jeszcze zamiar napisać kilka rozdziałów, ale postanowiłam nie wymyślać tego, co mogłoby się jeszcze wydarzyć w życiu Doroty. Dziękuję Wam, że byłyście tu ze mną przez 5 miesięcy. Wasze komentarze zachęcały mnie do pisania kolejnych epizodów. Jeszcze raz dziękuję i mam nadzieję, że wkrótce się spotkamy :)
Mam już pomysł na nowego bloga. Kiedy powstanie? W najbliższym czasie :)
Z pozdrowieniami atomowkawilk ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)