Weszliśmy do sali, w której leży Igusia.
-Gdzie ona jest? Nie przywieźli jej jeszcze z badań? - zapytałam.
-Przywieźli ją, jak jeszcze byłem w szpitalu. Została z Twoją mamą.
-Dobrze, że państwo już są - podszedł do nas lekarz prowadzący.
-Coś się stało?
-Kilka minut po wyjściu pani mamy mała dostała duszności i znów miała napad hipoksemiczny. Jej serce przestało pracować. Na szczęście dzięki szybkiej interwencji lekarzy udało się ją uratować. Niewiele brakowało. Konieczna będzie operacja. Muszą państwo tylko wyrazić na nią zgodę.
-Oczywiście, zgadzamy się - odpowiedział Zbyszek za nas dwoje. Ja nie byłam w stanie wypowiedzieć ani słowa. Nie wiedziałam, że z Igą jest aż tak źle.
-W takim razie zapraszam do mojego gabinetu.
Poszliśmy za doktorem i weszliśmy do sali. Na drzwiach wisiała tabliczka "dr Mariusz Górski, kardiolog". Usiedliśmy na krzesłach, które wskazał nam lekarz. Poinformował nas o przebiegu operacji i jakie mogą być skutki, jeżeli ona się nie odbędzie. Podpisaliśmy dokumenty i wyszliśmy na korytarz.
Po kilku godzinach nerwowego czekania z bloku operacyjnego wyszedł lekarz Igusi. Powiedział nam, że operacja się udała i wszystko powinno być w porządku.
Z perspektywy Zbyszka
-Czy możemy się z nią zobaczyć? - zapytała Dorota.
-Tak, oczywiście. Iga zaraz zostanie przewieziona do swojej sali.
Po 10 minutach weszliśmy do sali, w której leżała Iga. Była podpięta do różnych aparatur. Dora usiadła na krześle obok łóżeczka. Nagle dało się słyszeć dziwne pikanie. Do sali wbiegło dwóch lekarzy i pielęgniarka.
-Proszę wyjść! - Dorota siedziała, jak wryta. Chwyciłem ją za ramiona i wyprowadziłem ją z sali.
-Zbyszek, a jeśli ona umrze? Dora była przerażona. Dla mnie to też były ciężkie chwile. Jednak ona jest kobietą i przeżywa to bardziej niż ja.
-Nie wolno Ci tak mówić. Iga wybudzi się, pobędzie trochę w szpitalu, a potem wróci do domu. Tak?
Dorota pokręciła głową na potwierdzenie. Po jej policzkach spływały łzy. Nigdy nie lubiłem, gdy płakała. W ostatnim czasie dużo przeszła. Najpierw potłuczone żebra, potem choroba Iguśki, napad, pobicie...
Przytuliłem ją do siebie. Nagle poczułem, jak powoli się osuwa. Chwyciłem ją mocniej i posadziłem na krześle.
-W porządku? - kucnąłem przed nią.
-Tak, tylko zakręciło mi się w głowie.
-Jadłaś coś dzisiaj? - jej spuszczony wzrok mówił sam za siebie. - Dlaczego?
-Nie jestem głodna - wzruszyła ramionami.
Po jakimś czasie z sali wyszli lekarze.
-Czy możemy wejść? - zapytała Dorota.
-Oczywiście. Mógłbym prosić pana na słowo? Zapraszam do mojego gabinetu.
Dora weszła do sali, w której leżała Iga, a ja ruszyłem za doktorem Górskim do jego gabinetu. Usiadłem na krześle na przeciwko niego.
-Nie chciałem tego mówić przy pani Dorocie. Postanowiłem to najpierw powiedzieć panu. Otóż podczas operacji doszło do komplikacji. Jej serce znowu przestało pracować. Udało nam się przywrócić akcję serca, ale dzisiejsza noc będzie decydować o wszystkim. Wiem, że to jest ciężkie, ale uznałem, że będzie lepiej, gdy pan dowie się o tym pierwszy. Powiadomienie pani Wilk zostawiam panu - wyszedłem na korytarz. Nadal nie mogłem uwierzyć w to, co powiedział lekarz. Jak ja to powiem Dorocie?
_____________
Tak, wiem co myślicie o tym rozdziale. Wypociny, wypociny i jeszcze raz wypociny. Strasznie krótki epizod, ale cóż... Wakacje się kończą, a moja wena poszła w las :( Miałam zamiar napisać jeden długi rozdział, ale postanowiłam rozbić go na dwie części. Obiecuję, że następny rozdział dodam jeszcze w tym tygodniu.
Z pozdrowieniami atomowkawilk :)
PS. Gratuluję Agnieszce i Kubie narodzin synka Kacperka :) Miejmy nadzieję, że młody Jarski będzie kontynuował tradycje rodzinne i zostanie w przyszłości siatkarzem :D
Omg. Iga nie może umrzeć! To byłoby coś strasznego ;-; Nie zgadzam się ok :/ Dorota rzeczywiście ostatnio ma jakieś pasmo niepowodzeń. Wiem jak to przytłacza, bo sama tak niedawno miałam. Ona po prostu musi zacząć od czegoś małego, jakiegoś małego pozytywu, a później już wszystko się zacznie układać. Pytanie tylko czy ty jej na to pozwolisz :P
OdpowiedzUsuńAlyssa spokojnie :D
OdpowiedzUsuńPowoli wszystko zacznie się układać :)
O matko.... Mam nadzieję, że nie uśmiercisz małej. Przecież to byłaby totalna katastrofa, a Dorota by się załamała. Już się boję, jak ona zareaguje, gdy Zbyszek jej powie o małej. Rzeczywiście same nieszczęścia Dorocie się przytrafiają. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń