niedziela, 4 sierpnia 2013

Nie psuj sobie świąt

-Przecież wiesz, że staram się najbardziej, jak mogę. - głos zaczął mi drżeć. Nie mogłam uwierzyć, że Zbyszek zarzucał mi, że nie potrafię zaopiekować się własnym dzieckiem.
-Widocznie nie za bardzo. Jak mogłaś zignorować te zasinienia? Nie sądziłem, że jesteś tak nieodpowiedzialna. I pomyśleć, że chciałem się z Tobą ożenić. - nie wytrzymałam. Na policzku Zibiego został czerwony i zapewne bolący ślad po mojej dłoni. Ale mogę być pewna, że nie zabolało go tak, jak mnie jego słowa. 
-Dlaczego taki jesteś? Dlaczego ranisz mnie na każdym kroku? Strasznie się zmieniłeś. Nie jesteś już tym facetem, którego kochałam.
-Pomyśl tylko dlaczego się zmieniłem. Przez kogo. Nie chcę już wracać do tej sprawy, bo już na ten temat powiedzieliśmy sobie wszystko. Czekam w samochodzie. - wziął torbę i mnie wyminął. Zamknęłam mieszkanie i również wyszłam. 


Bartman był strasznie wkurzony. Jechaliśmy w ciszy. Spojrzałam na licznik. Jechaliśmy z prędkością 120 km/h. 
-Możesz troszkę zwolnić? - wskazówka przekroczyła kreskę oznaczającą 150 km/h. - Zbyszek, proszę Cię! 
Nagle zza rogu pewnej ulicy wyjechała ciężarówka. Pisk opon, krzyk i klakson auta. Zbyszek wyszedł z samochodu, jednak ciężarówka odjechała. Serce waliło mi, jak oszalałe, a z oczy leciały mi łzy. Przez chwilę myślałam, że zderzymy się z ciężarówką. Wysiadłam z Audi Zibiego. Oparłam się o maskę.
-Prosiłam, żebyś zwolnił. Mogłeś nas zabić.
-Co powiedziałaś? - podniósł głos i zaczął iść w moją stronę. Zaczęłam się cofać. - Przez Ciebie mogła zginąć nasza córka. Pomyślałaś o tym chociaż przez chwilę? Jeżeli ona... nie daruję Ci tego! Zniszczę Cię, tak jak Ty nasz związek.
-Musimy do tego wracać?
-Jak tylko na Ciebie patrzę to wracam do tego myślami. Mam przed oczami widok Filipa, który Cię całuje, a potem pieprzy się z Tobą. 
-Dlaczego nie potrafisz mi wybaczyć?
-Ty byś mi wybaczyła? - spuściłam wzrok. -Tak myślałem. Zabrałabyś Igę i zapewne odebrała prawa rodzicielskie. A teraz wsiadaj do samochodu.


Niedługo potem byliśmy już w szpitalu. Lekarz pokazał nam salę. Na łóżku siedziała Iga, a obok niej pielęgniarka, która zabawiała małą do naszego przyjazdu. Dałam córce ulubionego pluszaka i schowałam kilka rzeczy w szafce. Zbyszek poszedł porozmawiać z lekarzem. Popatrzyłam się na Igusię. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym ją stracić. Zibi miał rację. Nie jestem dobrą matką. Po kilku minutach mała usnęła. Usiadłam na drugim łóżku, które było przeznaczone dla mnie. Schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Dlaczego to wszystko musi być takie trudne? Gdy się uspokoiłam do sali wszedł ZB9. 
-Wyniki będą dopiero za 3 dni, po świętach. - powiedział obojętnie i usiadł na krześle obok łóżka Iguśki. 
-Miałeś rację. - powiedziałam ze łzami w oczach. Bartman popatrzył na mnie pytającym wzrokiem. - Nie potrafię zająć się Igą. Nie dziwię się, dlaczego jesteś na mnie zły. Przepraszam.
Znowu się rozpłakałam. Nigdy nie potrafiłam być twarda. Zawsze pękałam w pewnym momencie i on to wiedział. Znał mnie lepiej niż ktokolwiek inny. Siatkarz poszedł do mnie. Kucnął przede mną i wytarł kciukami łzy spływające po moich policzkach.
-Ja też przepraszam. Byłem zdenerwowany i nie panowałem nad sobą. Wcale nie myślę, że nie nadajesz się na matkę. Wiem, że się starasz, ale to, co zrobiłaś było nieodpowiedzialne. A co, jeżeli okazałoby się, że Sabina bije Igę? Obiecaj mi, że będziesz bardziej uważać na nią i jeżeli coś by się działo to zawsze możesz na mnie liczyć. To jest też moja córka i jestem za nią odpowiedzialny tak samo, jak Ty.
-Obiecuję. - powiedziałam i mocno się do niego przytuliłam. 





Z perspektywy Zbyszka


Przytuliła się do mnie z całych sił. Odwzajemniłem uścisk. Brakowało mi Jej. Jej bliskości, zapachu, dotyku, porannego podśpiewywania podczas robienia śniadania, uśmiechu, smaku ust...
-Przepraszam Cię, chyba nie powinnam. - wydukała nieco zakłopotana.
Dochodziła godzina 19. Iga dalej spała. Była zmęczona i osłabiona po serii badań, jakie przeszła. 
-Jedź do domu. Nie psuj sobie świąt. - powiedziała Dorota.
-Nie ma mowy. Zostanę.
-Nie musisz.
-Ale chcę. Wiesz, że musimy powiedzieć rodzicom o Idze?
-Wiem - westchnęła. Nie chciała ich martwić, ale skoro mała ma tu zostać kilkanaście dni to chyba nie ma wyjścia. - Ale to dopiero jutro.
-Poczekaj chwilę. - wygrzebałem z torby kopertę, w której był opłatek. Połamaliśmy się nim i złożyliśmy sobie życzenia. W tej chwili Igusia obudziła się. Poszliśmy do łazienki i wspólnymi siłami wykąpaliśmy ją. Położyłem małą na łóżku i włączyłem telewizor, a Dorota wzięła prysznic. Mała zaczęła marudzić. Nigdzie nie mogłem znaleźć jej smoczka.
-Gdzie jest smoczek Iguśki? 
-Został w łazience. Możesz wejść - Dorota była ubrana tylko w bieliznę. Zawsze lubiłem ją w tym wydaniu. - Tylko trzeba go wyparzyć, bo spadł na podłogę.
Podeszła do mnie ze smoczkiem. Nie zauważyła, że na ziemi jest ogromna kałuża wody i poślizgnęła się. W ostatniej chwili ją złapałem. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Odgarnąłem mokre włosy z jej policzka. Chwyciłem jej twarz w dłonie i zamknąłem oczy. Nasze usta złączyły się. Pocałunek był delikatny. Tęskniłem za jej ustami. Za ich smakiem. Ta chwila trwałaby dłużej, gdyby nie płacz córki. Oderwaliśmy się od siebie. Przez chwilę staliśmy w ciszy. 
-Idę wyparzyć tego smoczka. - odchrząknąłem i wyszedłem z sali.

5 komentarzy:

  1. Końcówka taka urocza. Cieszę się, że uczucie jaką darzył Dorotę wróciło. Oni się przecież kochają mimo wszystko. :)

    Zapraszam na nowy rozdział na moim nowym blogu, czyli na www.ponowne-spotkanie.blogspot.com / ZAPRASZAM. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG!! Mam nadzieję, że ta ostatnia scena coś zmieni w ich życiu. Takie to słodkie ach... :D
    Zbyszek trochę ma racji, bo Sabina rzeczywiście mogła np bić Igę, a ona nie zwróciła na to uwagi. Jednak końcówka najlepsza ;) pozdrawiam i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Może w końcu się pogodzą. Zbyszek postara się jej wybaczyć zdradę. Oby ta ostatnia scena zmieni coś w ich stosunkach :) Zbyszek miał rację twierdząc, że Sabina mogła bić Igę. Mam pytanie czy jest szansa abyś informowała mnie o nowych notkach na blogu na GG:1366417?

    OdpowiedzUsuń
  4. ola11515 przykro mi, ale nie mam gg :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten rozdział ma dwa zupełnie różne oblicza. Ta kłótnia na początku... Sama nie wiem jak ją ocenić. Z jednej strony Zbyszek miał rację, choć jego wybuch agresji mnie nieco przeraził. Ale skoro później Dorota przyznała mu rację, no to chyba wszystko jest w porządku :) A ten pocałunek na końcu... Coś wspaniałego, widać, że oboje za sobą tęsknią, ale jestem ciekawa jak teraz będą się wobec siebie zachowywać.

    OdpowiedzUsuń