sobota, 31 sierpnia 2013

Czy to możliwe, że moje kruszynka może umrzeć?

Usiadłam na krześle obok łóżeczka Igi. Ciekawa byłam po co lekarz chciał się widzieć ze Zbyszkiem. Co chciał mu powiedzieć?
-Dorotka, muszę Ci coś powiedzieć - do sali wszedł Zibi. Był przygnębiony, a w oczach miał...łzy? - Rozmawiałem z lekarzem.
-I co Ci powiedział? - zapytałam zdenerwowana. Po jego minie wiedziałam, że coś jest nie tak. - Bartman do cholery! Powiedz coś! - ja też zaczęłam płakać. ZB9 usiadł na łóżku, na którym doktor pozwolił mi spać. Usiadłam obok niego.
-Lekarz powiedział, że dziś w nocy okaże się, czy Igusia przeżyje - wydukał.
-Powiedz mi, że żartujesz! Zbyszek! - uderzyłam go pięścią w klatkę piersiową. Nie mogłam w to uwierzyć. Dlaczego on mi to powiedział? Przecież to jest kłamstwo. - Aż tak mnie nienawidzisz, że wymyślasz takie głupoty, żeby mnie bardziej zdołować?
Zaczęłam go szarpać. Byłam pewna, że on kłamie.
-Doruś, spokojnie. Będzie dobrze - siatkarz z całej siły mnie objął. Próbowałam się wyszarpać, ale po kilku sekundach zrezygnowałam. Pozwolił, żeby moje łzy wsiąkały w jego koszulkę. - Nie oszukałbym Cię w takiej sprawie. I to nie jest prawda, że Cię nienawidzę.
Dopiero wtedy zrozumiałam, że nie kłamał. Czy to możliwe, że moja kruszynka może umrzeć?


Obudziłam się o szóstej rano. Gdy otworzyłam oczy nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Leżałam na łóżku w objęciach Zbyszka. Próbowałam się jakoś "uwolnić", ale w tym momencie Bartman się obudził.
-Zibi, ja...naprawdę nie wiem jak...przepraszam - wydukałam zakłopotana.
-Spokojnie nic się nie dzieje - siatkarz przejechał ręką po swojej twarzy. Widać było, że był niewyspany i zmęczony.
-Kiedy się położyłeś? 
-Około 5. Lekarz powiedział, że najgorsze już minęło i mogę się przespać. Byłem cholernie zmęczony i nie chciało mi się wracać do Rzeszowa, więc chciałem się położyć obok Ciebie, ale łóżko było za wąskie. Dlatego musiałem coś wykombinować i położyłem Cię w tej samej pozycji, w jakiej się obudziłaś.
-A kiedy się kładłeś to miałeś w planie trzymanie swojej ręki na moim tyłku? - podniosłam się i oparłam o jego klatkę piersiową. Zdezorientowany Zibi popatrzył na miejsce, gdzie spoczywała jego ręka. Nie zabrał jej, tylko cwaniacko się uśmiechnął. Spojrzałam na niego pytająco. Drugą rękę położył na moim karku i przyciągnął mnie do siebie. Wpił się w moje usta. Odwzajemniłam pocałunek, który dla mnie mógłby trwać wieczność. Kiedy oderwaliśmy się od siebie żadne z nas nie wiedziało, co powiedzieć. 


_______

Siema laski :D
Wiem, wiem...rozdział krótki, ale obiecałam że coś dodam i coś tam naskrobałam :P
Kolejny rozdział w następnym tygodniu :)

3 komentarze:

  1. Ale świetnie! Cieszę się, że najgorsze już minęło. Mam nadzieję, że będzie teraz coraz lepiej. I to spanie Zibiego z Dorotą ach...i ta ręka :D haha :D oby się wszystko ułożyło, jak należy. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W imieniu Camilli. zapraszam cię na coś nowego, tajemniczego, czyli na numer jeden na http://www.asertywni.blogspot.com/

    Buziaki, bezduszna. (:

    OdpowiedzUsuń
  3. No ja się nie dziwię, że oni nie wiedzieli co powiedzieć. Po pocałunkach zawsze tak jest (o ile nie mówimy o normalnej parze :P). Całe szczęście, że z Igą wszystko jest okej. No ale nie spodziewałam się innego rozwiązania, to byłoby za straszne ;-;

    OdpowiedzUsuń