niedziela, 8 września 2013

Wiem, że to my zawiniliśmy

Patrzyliśmy się na siebie już od dobrych kilku sekund. Z niezręcznej sytuacji wyratował nas płacz córki. Zerwałam się z łóżka i poszłam do Igusi. Mała nadal płakała, do momentu kiedy obok mnie stanął stanął Zbyszek. 
-Cześć Księżniczko - uśmiechnął się do niej. Stałam odwrócona do niego plecami, ale czułam na sobie jego wzrok. 
-Do domu - małej strasznie nudziło się w szpitalu. Oczywiście zawsze starałam się jakoś zająć ją czymś. Albo czytaniem bajek, albo zabawą lalkami, czasami nawet samochodami, włączałam jej filmy na laptopie albo w telewizji. Jednak Iga tęskniła już za domem. Jeszcze nigdy nie przebywała poza nim tak długo.
-Niedługo wrócimy do domu - powiedział Zibi.



Kilka minut po godzinie ósmej przyszedł czas na poranny obchód lekarski. Lekarz poprosił, żebyśmy wyszli na korytarz, co dla mnie było absurdalne. Miałam zamiar zostać w sali, gdyby nie ZB9, który pociągnął mnie za rękę. Usiadłam na krześle, a Bartman zajął miejsce obok mnie. Znowu się do siebie nie odzywaliśmy. Nagle z sali dało się słyszeć dziwne pikanie aparatury. Zerwałam się na równe nogi.
-Proszę nie wchodzić - powiedziała pielęgniarka wchodząca do sali.
Stałam, jak słup soli i obserwowałam poczynania lekarzy przez szybę. Serce Igi znowu przestało pracować. Tym razem nikt nie zasłonił żaluzji i patrzyłam, jak doktor robi masaż serca. Poczułam na swoich ramionach ręce Zbyszka. Nigdy w życiu nie życzyłabym żadnej matce, żeby przechodziła przez to, co ja. To straszne, gdy się patrzy, jak twoja kruszynka walczy o życie, a ty nie możesz nic zrobić. Rozpłakałam się i schowałam twarz w koszulce Zibiego. Siatkarz nic nie powiedział tylko mocno mnie przytulił. Zamknęłam oczy. Nie chciałam tego widzieć. Po chwili z sali wyszedł lekarz.
-Przykro mi... - nogi zrobiły mi się, jak z waty, zakręciło mi się w głowie. Nie wiem, co było dalej. 



-Doruś, już lepiej? - usłyszałam głos ZB9. Otworzyłam oczy. Leżałam na kozetce w jakiejś sali. 
-Strasznie boli mnie głowa. Co się właściwie stało?
-Zemdlałaś - w tym momencie przypomniały mi się słowa lekarza. Szybko usiadłam i od razu tego pożałowałam, bo zakręciło mi się w głowie.
-Ale...Iga...co - wymamrotałam drżącym głosem. 
-Będzie dobrze. Musimy w to wierzyć - co on pierdoli?!
-Będzie dobrze? Przecież ona...umarła. Już nic nigdy nie będzie w porządku! - no i czemu on się tak na mnie patrzy? UFO zobaczył czy co?
-Co Ty gadasz? Igusia żyje - wziął moją twarz w swoje dłonie. Nie myśląc długo po raz kolejny przytuliłam się do niego. - Lekarz chce z nami porozmawiać. Wolałem poczekać na Ciebie. Wstaniesz?
-Jakoś dam radę - nie było łatwo, bo ciągle kręciło mi się w głowie. Gdy zeszłam z łóżka o mały włos nie zaliczyłam gleby. Na szczęście Bartman stał obok i pomógł mi utrzymać się w pionie.



-Pan sobie jaja robi? Nie mówi Pan tego poważnie! - Zbyszek wydzierał się na doktora, a ja siedziałam i oczy mało mi nie wyszły z orbit. 
Jakim cudem można było pomylić wyniki badań Igi i jakiejś innej pacjentki? Pielęgniarka w pierwszy dzień pobytu dała małej lekarstwo w postaci zastrzyku na ten napad. I okazuje się, że ona wcale nie ma wady serca? I na dodatek w zastrzyku znajdowała się niedozwolona dawka leku przez co Igusia była operowana. Dlaczego lekarze od razu nie przyznali się do błędu?
-Jest mi przykro, naprawdę. Nie wiem, jak to się mogło stać. 
-Jak można pomylić wyniki badań? Przez Pana moja córka mogła zginąć!
-Przepraszam. Wiem, że to my, jako szpital zawiniliśmy.
-Ja tego tak nie zostawię! Niech Pan będzie pewny, że złożę sprawę do sądu, a Pan dostanie zwolnienie dyscyplinarne!
Zibi wyszedł wściekły z gabinetu. 
-Pani Doroto, nie zdążyłem powiedzieć, bo Pan Bartman mi przerwał. Niestety, ale substancja w lekarstwie spowodowała uraz. Iga będzie musiała mieć przeszczep serca - przestraszyłam się i to cholernie. - Przepraszam, ale muszę teraz iść.
Lekarz jakby nigdy nic wyszedł z gabinetu. Wybiegłam za doktorem, ale zobaczyłam postać Zibiego. Pobiegłam za nim.
-Zbyszek, poczekaj! - siatkarz nie zwalniał. Dogoniłam go dopiero na parkingu. - Gdzie jedziesz?
-Jeszcze nie wiem. Co mi kurwa po jego zasranych przeprosinach? I nawet nie próbuj mnie powstrzymywać przed złożeniem na niego doniesienia! - brunet wsiadł do samochodu i odpalił silnik.
-I co? Zostawisz mnie z tym samą? Iga teraz Cię potrzebuje. Ja też... - ostatnie zdanie powiedziałam cicho i spuściłam głowę. 



_____________
Obiecałam, że dodam w tym tygodniu, więc jest :D
Nie tak ten rozdział miał wyglądać, ale myślę, że nie jest aż taki zły.
W następnym tygodniu postaram się nadrobić zaległości na Waszych blogach.
Z pozdrowieniami atomowkawilk ;)

PS. Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Musiałam edytować post, bo dzięki natt000 zorientowałam się, że pominęłam pewną część rozdziału. Na swoje usprawiedliwienie mam fakt, że pisałam ten rozdział w późnych godzinach wieczornych, można nawet uznać, że nocnych :D

9 komentarzy:

  1. Szczerze mówiąc to niewiele rozumiem z tego rozdziału. O co chodzi z tymi wynikami?

    OdpowiedzUsuń
  2. Aha? o.O Lekarze się pomylili i ze zdrowej Idy zrobili chorą Idę? To są jakieś jaja, serio. Konkretnie się zirytowałam teraz :/ To jest jakiś absurd. Nie dziwię się wściekłości Zbyszka, ale mam nadzieję, że nie zostawi Doroty samej, ona teraz potrzebuje jego towarzystwa, a najlepiej dowodzi temu fakt, że mu się do tego przyznała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Alyssa, natt000 ja wiem, że tego nie da się czytać :D
    I to co wymyśliłam w tym rozdziale w życiu codziennym nie miałoby miejsca, ale moja wena się powoli wyczerpuje. Powoli zastanawiam się nad zawieszeniem bloga...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba sobie żartujesz! Żadnego zawieszania! Poza tym takie błędy wcale nie są takie nieprawdopodobne, zwłaszcza w Polsce :/

      Usuń
  4. Nie chodzi o to, że w prawdziwym życiu to się ne wydarzyło, bo wiadome, że to fikcja i można pisać co się chce. Ja po prostu nie zrozumiałam tego rozdziału, ogólnie jest ok i mam nadzieję, że nie zawiesisz bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  5. http://byc-obojetna.blogspot.com/ zapraszam na nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. zapraszam na nowy rozdział na http://byc-obojetna.blogspot.com/ :) zaczynam też drugie opowiadanie, do którego również chciałabym Cię zachęcić http://nie-zakochuj-sie.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O mój Boże.... ale debilizm totalny. Takie rzeczy tylko w Polsce. Jak oni tak mogli? W ogóle to mi się w głowie nie mieści, że zrobili operację zdrowemu dziecku. Masakra ;/ i Zibi ma rację, że tego tak nie zostawi.Powinni przenieść Idę do innego szpitala, nie oddałabym dziecka ponownie w ich szpony.
    Nawet bym nie wiedziała, że edytujesz, bo spr czy dodałaś nowy :D i każdemu może się zdarzyć :) a kiedy nowy? Tylko teraz trochę nie za bardzo mam dostęp do internetu, ale dodaj :D

    OdpowiedzUsuń
  8. natt000 szczerze? To nawet nie mam tego rozdziału napisanego :D
    Ale spróbuję coś dziś i jutro naskrobać i postaram się dodać w sobotę, ewentualnie w niedzielę ;)

    OdpowiedzUsuń